Najnowsze wpisy, strona 15


lis 01 2005 Biblijna przypowieść o dupie
Komentarze: 2

Opowiadałem ci o facecie, który nauczył się mówić dupą?
Ruszał całym brzuchem, a pierdnięcia układały się w słowa.
Pierwszy raz w życiu słyszałem taki dżwięk, gęsty i bulgoczący,
dźwięk, który ma zapach. Facet pracował podczas karnawału,
początkowo brali go za nowatorskiego brzuchomówcę.
Po pewnym czasie dupa zaczęła mówić sama.
Występował bez przygotowania, a dupa podrzucała mu dowcipy.
Potem wyrosły jej wokół ząbkowane, zgrzytające haczyki i zaczęła jeść.
Facet najpierw się ucieszył i włączył to do numeru,
ale dupa wygryzała mu dziurę w spodniach i rozgadywała się na ulicy.
Krzyczała, że żąda równych praw.
Upijała się na smutno, płakała - żenada.
Chciała, żeby ją całować, jak usta.
W końcu gadała całe dnie i noce, facet wrzeszczał, żeby się zamknęła.
Walił ją pięścią, wtykał świeczki, ale wszystko na nic,
wreszcie dupa powiedziała:
"To ty masz się zamknąć, nie potrzebujemy cię już.
Potrafię mówić, jeść i srać”
Facet zaczął budzić się rano z galaretą przypominającą skrzek na ustach.
Zeskrobywał ją z twarzy, ale kleiła się do palców i rozrastała się tam.
Wreszcie usta mu zarosły.
I automatycznie zamarła cała głowa, prócz oczu.
Tylko tego dupa nie umiała - widzieć. Potrzebowała oczu.
Połączenia nerwowe zablokowały się i zanikły,
mózg nie mógł już wysyłać poleceń.
Był uwięziony w czaszce, odcięty.
Jakiś czas z oczu wyzierało nieme, beznadziejne cierpienie mózgu,
który w końcu pewnie zamarł, bo oczy zgasły.
Potem miały tyle wyrazu, co oczy kraba na słupkach.

xxxxxxwe : :
paź 31 2005 Bez tytułu
Komentarze: 10

Ciężkie jest życie homoseksualnego, nekro, pedo zoofila. Coraz trudniej znaleźć jakieś fajne, martwe, kilkumiesięczne  zwierzątka tej samej płci w celu spędzenia z nimi szalonej i upojnej nocy.

Echhhh. Jakie te życie niesprawiedliwe...

xxxxxxwe : :
paź 30 2005 Jakie jest największe święto na Śląsku?...
Komentarze: 9

Święto zmarłych, bo wszyscy gorole wyjeżdzają do domów.

;P

xxxxxxwe : :
paź 30 2005 Bez tytułu
Komentarze: 4

Wróciłem. Nowe buty zdały egzamin w górach. Lekkie otarcia na piętach. Spodziewałem się, że będzie gorzej z moimi nogami. Choć do końca nie jest dobrze, bo boli mnie lewa pachwina i nie wiem z czego. Ale walę to. Będę się martwił jutro jeśli jeszcze będzie boleć. Pogoda dopisała. Lepszej sobie nie wyobrażam na jesienny wyjazd w Tatry. Rano owszem piździło. Pojechałem z kuzynem. Bałem się, że będzie drętwo, bo nasza ostatnia wizyta w barze skończyła się dziwnym klimatem. Ale okazało się, że było zajebiście pozytywnie. Było kupa śmiechu i pełny luz. Weszliśmy sobie spokojnym tempem na górkę o nazwie - Grześ. Tatry Zachodnie. Piękna pogoda, czyściutkie niebo, wspaniały las. Na szczycie nie wytrzymałem i ściągnąłem koszulkę żeby opalić nieco moje blade ciałko. Było naprawdę ciepło. Widzieliśmy orły. Potem zejście do schroniska, piwko i do chaty. Czuję, że się troche opaliłem na twarzy ale nie chce mi się iść do lutra, żeby sprawdzić. Żałujcie moi drodzy, że was tam nie było :)

Przy okazji. Przytyłem. Waże już 73 kg. Muszę uważać, bo wyrośnie mi beerceps.

xxxxxxwe : :
paź 29 2005 Bez tytułu
Komentarze: 18

Siedze sobie przed monitorem i patrze na mój umysł. Wije się jak zwykle i kręci głupie filmy. Podłączyłem wierzę, którą przyniósł mi brachol i wytargałem ze strychu stare kasety. Właśnie słucham ostatniej płyty Death. Mistrzostwo ciężkiego metalu. Szkoda, że Shuldiner zmarł. Rak mózgu. Byłem na koncercie, na którym mieli grać. Któraś tam Metallmania. Niestey odwołali swój występ, bo Shuldiner miał wtedy operację.
Jakiś czas temu wróciłem z ogrodu. Zbierałem jabłka, grabiłem liście, kosiłem trawę a przede wszystkim produkowałem endorfiny. Nastrój mam typowo jesienny. Miałem wczoraj jechać do Bielska na clubbing z Jacem i Mazim ale mi się nie chciało. Dzisiaj też raczej nigdzie nie będę wychodził. Zobacze jakiś film a o piątej rano jadę w Tarty.

xxxxxxwe : :