Komentarze: 43
Przyszedł czas na zakończenie tego bloga. Spełnił on swoja rolę. Rolę terapeutyczną. Sporo się o sobie nauczyłem. Oczywiście wszystko dzięki wam moi drodzy czytelnicy. Kto by pomyślał, że tych kilka miesięcy przyniesie takie zmiany. Można by zapytać, po co w ogóle był ten blog? Funkcja terapeutyczna. Ale co to znaczy? Na co byłem chory? Otóż moi drodzy byłem chory na przywiązanie do Marty – mojej byłej dziewczyny. Marta w swoich ostatnich wpisach miała sporo racji pisząc, że było na tym blogu masa wkrętów, o których nie macie nawet pojęcia. Blog ten był swoistą grą mojego ego, skierowaną do jej ego. Potrafię być naprawdę perfidny, jak każdy skorpion. Niestety. Nie usprawiedliwiam się jednak. Tak było, to jest moja karma. Przepraszam wszystkich tych, którzy przez moje prowokacje zepsuli sobie karmę.
Na blogu tym było sporo mojego ego. Można się było sporo o mnie dowiedzieć. Ale sporo też jest spraw przemilczanych i niedopowiedzeń.
Dzisiaj dowiedziałem się kolejnej rzeczy, która spowodowała kolejne otwarcie oczu i spojrzenie na swoje uczucia do Marty. Gdy byłem na Kornie i spotkałem ją razem z Przemkiem, widziałem swoją karmę. Powiedziałem wtedy do Jereza: wiem, że widzę ją ostatni raz i jest mi z tym przykro. Sprawdziło się jak na razie i nie wygląda na to, żeby miało być inaczej. Powiem szczerze, że nawet bym nie chciał. Nie przyniosłoby to ani mi ani jej nic dobrego. Jak to dobrze, że bonowskie praktyki oczyszczające są tak skuteczne. Wyleczyłem się szybciej niż myślałem.
Powodem dla którego przestaję prowadzić tego bloga jest tez oczywiście Marta. Nie chcę już prowadzić żadnych gierek, żadnych prowokacji. Być może kiedyś założę kolejnego, ale będzie to pod innym pseudonimem i prawdopodobnie na innym portalu. Przestaję prowadzić tego bloga, bo po prostu już mi się nie chce. Nie widzę też większego sensu, żeby moje ego miało kolejny pomnik, którym będzie sobie udowadniać jak jest ważne. Poza tym źle poprowadzony blog może stworzyć spore uwikłanie o czym dowiedziałem się nie tylko ze swojego przykładu.
To że przestaję pisać nie znaczy, że nie będę was odwiedzał. O nie. Tak łatwo się nie pozbędziecie moich głupawych dogryzań ;)
Kto by pomyślał, że koniec roku, a więc raczej katolicki okres przemiany, będzie miał też taki wpływ na mnie. Czuję się lepiej, czuję się dobrze.
Dziękuję wam moi drodzy, za wszystkie komentarze. Za to, że dodawaliście mi otuchy oraz za to, że byliście moimi mistrzami cierpliwości dojebując mi.
No i dziękuję Jerezowi, za jeden z najlepszych prezentów jaki dzisiaj dostałem w życiu.
Chciałem wam też życzyć wesołych i szczęśliwych świąt spędzonych w waszym wymarzonym gronie oraz oczywiście tego, żeby kolejny rok był znacznie lepszy niż ten.
Kocham was wszystkich. Kto wie, może jednak potrafię ;) Skręcam za kolejny róg. Ciekawe co mnie tam czeka…
PS Na razie bloga nie kasuję, żeby ci którzy chcą ze mną nawiązać kontakt, mogli znaleźć na nim namiary gg, skype i email. Od kilku z was namiary posiadam i więc zostaniemy w kontakcie :)
PPS To moja ostatnia prowokacja w tym miejscu ;)
PPPS Madzia (Karma Pema) – nie musisz pisać, że jesteś w szoku ;P
„Każda myśl, każde uczcucie, każde wrażenie czy działanie jest oświeceniem; ale nie uświadamiamy sobie tego… Nigdy nie jesteśmy od niego oddzieleni. Nie ma żadnej potrzeby szukania oświecenia w jakimkolwiek innym miejscu niż tam, gdzie jesteśmy. Jest ono tam w każdej chwili, nierozpoznane.”
Spektrum Ekstaty – Ngakpa Czogjam i Khandro Deczen