Bez tytułu
Komentarze: 13
W pracy piję herbatę w takim śmiesznym kubku. Wygląda jak nocnik i jest dosyć dużej pojemności jak na kubek. Koloru atramentowego (chyba zintegrowałem swoją Animę, bo zaczynam rozpoznawać inne kolory niż RGB ;) ). Herbatę fusiastą. Jak skończę pić na dnie zostaje spora partia fusów, bo mam zwyczaj dosypywania świerzych, do już raz zaparzonych. Więc później udaję się z takim fusiastym kubkiem do kibla, żeby umyć kubek. Nalewam do niego wody. Dużo wody pod ciśnieniem. I tu najfajniejsza cześć tego procesu. Z powodu kształtu kubka i wlania dużej ilości wody pod ciśnieniem fusy zaczynają krążyć w kubku niczym galaktyki i gwiazdy w atramentowej przestrzeni wszechświata. No więc stoję jak czubek, patrzę i uśmiecham się do kubka. Ciekawe kiedy ktoś mnie przyłapie...?
W sumie wypisz wymaluj zmywarka =).
Fe!
milego stroszenia :)
również niestety.
bielun jest mi niestety znajomy
polecam bieluń. wtedy bedziesz miał kosmos w nocniku, heheh. nie wiem czy dosłownie.
z początku chciałam ci zaproponowac parzenie herbaty w saszetkach ale jak dokonczylam notkę to zmienilam zdanie i lepiej zebys mial frajde usmiechania się w kubkową galaktyke!
Dodaj komentarz